Blog

Znów na rozdrożu

2017-12-03 20:54:01, komentarzy: 0

Znów na rozdrożu. Kolejny raz w punkcie w którym czai się niepewność, strach, niewiadoma. Po tylu latach trzeba by się do tego już przyzwyczaić, bo przecież w życiu nie ma nic pewnego. Szkoda czasu na szukanie stabilizacji, spokoju, pewności skoro nie wiemy co się wydaży za tydzień, jutro a nawet za godzinę. Czasy są takie, że twój świat w jednej chwili może obrócić się o 180 stopni, w jednym momencie twoje sprawy mogą wywrócić się do góry nogami. Możesz zostać pozbawiony środków do życia praktycznie z dna na dzień. A to zostaniesz zwolniony z pracy, bo firma przechodzi trudności albo jesteś już zbędny, albo ktoś okazuje się być bardziej konkurencyjny od ciebie. A to znów osoba lub firma dla której pracujesz nagle przestaje być  wypłacalna i tak naprawdę zostajesz kolejny raz oszukany. Albo  znów przychodzi kolejna recesja  gospodarcza, na której najwięcej cierpią oczywiście ci którzy najciężej pracują, czyli zwykli ludzie. Natomiast ci którzy są odpowiedzialni za zaistniały kryzys czyli politycy ustanawiający prawa, oczywiście we współpracy z instytucjami finansowymi za którymi kryją się interesy prywatnych osób, przeważnie nie tracą nic a nawet często w takich sytuacjach zyskują. Taka jest prawda. W dzisiejszym świecie nawet tym zachodnim, (podobno cywilizowanym) takie rzeczy są na porządku dziennym. Absolutnie nie liczy się zwykły człowiek, jedyne co ma znaczenie to zysk, jakieś liczby niezrozumiałe dla przeciętnego zjadacza chleba, które podobno pokazują wzrost gospodarczy a które kompletnie nie oddają sytuacji w prawdziwym życiu. Najważniejsza jest kondycja, wielkich spółek, korporacji, banków za którymi zawsze kryją się interesy elit, a zwykli ludzie według tych elit są tylko zasobami ludzkimi potrzebnymi do generowania zysków. Nie jestem fachowcem, który wie jak temu wszystkiemu zaradzić, jak naprawić ten system, który do niczego dobrego nas nie prowadzi. Nie mam wpływu na ludzi dzięrżących władzę, ludzi którzy powinni mieć świadomość ciążącej na nich odpowiedzialności. Z mojego punktu widzenia nasz wpływ na to co dzieje się w kraju, kończy się w momencie odejścia od urn wyborczych.(I nawet wtedy nie jestem do końca tego taki pewien). Później politycy zaczynają żyć już własnym życiem, absolutnie nie życiem wyborców. Jestem jednym z tych zwykłych ludzi, żyję pomiędzy nimi, obserwuję to przeciętne życie i indentyfikuję się z nim. Wydaje mi się, że aby radzić sobie w tych trudnych nie stabilnych czasach, aby wychodzić z różnych kryzysowych sytuacji obronną ręką trzeba te czasy i te sytuacje zaakceptować.  Nie znaczy to żeby pogodzić się ze swoim losem, nie walczyć o swoje marzenia i nie sprzeciwiać się złu, zepsuciu i niesprawiedliwości. Wręcz przeciwnie, będąc świadomym mechanizmów rządzących obecną rzeczywistościa, można  przez tą rzeczywistość przechodzić pewniej. Wiedząc czego się mogę spodziewać, nie będę zaskoczony, poradzę sobie z nią lepiej. Szukając spokoju i stabilizacji znajdę je w momencie kiedy zrozumiem, że ich nie ma. I ta zasada dotyczy nie tylko życia społecznego, ale także i naszego osobistego, wewnętrznego.  Bo przecież nie wiem czy moja partnerka czy mój partner będzie przy mnie już na zawsze, czy jutro nie odejdzie. Nie wiem co mnie spotka za tydzień, czy nie ulegnę wypadkowi czy się nie rozchoruję , czy nie stracę całego majątku, czy nie umrę. W tym kontekście nie ma i nie  będzie stabilizacji a z nią pewności jutra. Będąc oswojonym, z takim a nie innym otaczającym nas światem, niejako przyzwyczajonym do warunków na nim panujących, możemy żyć w większej równowadze psychiczno-mentalnej a to będzie czynić nasze życie spokojniejszym bardziej zbalansowanym i będziemy mogli kolejne dni przeżywać bez strachu i obaw. Poza tym kreować swoją rzeczywistość można tyko wtedy, kiedy zna się zasady według których jest tworzona ta rzeczywistość z którą się nie zgadzamy lub która nam się nie podoba. Żeby wybrać prawidłową drogę, która doprowadzi mnie tam gdzie chcę, muszę wiedzieć, że te pozostałe szlaki nie prowadzą w miejsce w które chcę dojść. Pewne rzeczy musimy po prostu przyjąć do wiadomości żeby przestać się nimi gryść, żeby przestały nas rozpraszać, żeby przestać się na nich skupiać. Wtedy możemy z czystym sercem i umysłem zająć się każdą drogocenną chwilą swojego życia, tym momentem, który właśnie przeżywamy. I nigdy już nie będę na rozdrożu na którym będę czuł niepewność i strach. Za to będę na kolejnym przystanku w swojej podróży zwanej życiem i z ciekawością będę oczekiwać co też mi ono przyniesie kiedy ruszę dalej.

 

 

« powrót

Dodaj nowy komentarz

Strony internetowe dla firm - szybko i za darmo!