Bez niej chyba nie potrafiłbym żyć. Jej wibracje poruszają we mnie całe spektrum emocji. Od głębokiego smutku , po spontaniczną radość. Od estetycznego zachwytu, po nerwowy niepokój. Potrafi wyzwalać niesamowitą energię i wprowadzać w stan melancholi. Swoimi harmoniami dociera do najgłębszych pokładów mojego jestestwa. Nie wiem jak w innych ludziach, ale we mnie powoduje wręcz wrażenia mistyczne. Taką ma moc. Taką ma magię. MUZYKA. A może, tak jak w przypadku ostatnich odkryć naukowych dotyczących uczucia miłości, muzyka to po prostu chemia. Być może to tylko fale dźwiękowe o określonej długości i częstotliwości, które pobudzają w nas jakieś receptory a te z kolei wytwarzają w naszym organiźmie związki chemiczne odpowiadające za stan eufori, smutku, melancholi czy agresji. Mówiąc krótko muzyka może być po prostu swoistym narkotykiem. Jeśli to prawda, to jestem uzależnionym narkomanem. Naukowcy niech myślą co chcą, niech dociekają, udawadniają. Ja uważam, że muzyka jest sztuką wyjątkową a dreszcze i ,,gęsia skórka'' spowodowana melodią czy śpiewem, to oznaki na ciele nie jakiś tam endorfin a wzruszonej duszy. Jej wyjątkowy związek z naszymi duszami widać od początku ludzkości. Muzyka zawsze nam towarzyszyła ; w zabawie, rytuałach religijnych czy zwykłym życiu codziennym. Dzisiaj jest obecna niemal wszędzie. W telewizji, kinie, teatrze, świątyni, na zakupach w markecie, w domu,w pracy, na ulicy. Jest czymś bardzo ważnym, jest częścią nas. Muzyka bawi, odpręża, porusza chyba każdego. Niejednokrotnie ma znaczenie terapeutyczne. Muzyka łagodzi obyczaje i mimo różnorodności gatunków, łączy.Słuchając jej coś przeżywamy. Bardzo często przeżywamy to razem. Jak każdy mam swoich ulubionych wykonawców, kompozytorów. Słuchając mojej ukochanej muzyki, po prostu podróżuję. Odwiedzam inne światy, inne wymiary, przenoszę się we wspomnieniach w przeszłość, marzę, uciekam. Śmiało mogę powiedzieć, że muzyka jest dla mnie jak religia, a muzycy, którzy ją tworzą i wykonują to kapłani. O muzyce mógłbym pisać i pisać bardzo długo, jednak chyba lepiej jej posłuchać.
Muzykę można znaleźć wszędzie, bo natura ma wiele swoich instrumentów.
ORKIESTRA NATURY
Na wiolonczeli jezior,
na skrzypcach wiartu
w deszczu pianina chcę grać.
Z werblami błyskawic,
na harfie obłoków,
w chórze pór roku
chcę stać.
Na wzgórzach fletów,
w pustyniach kornetów,
zagłębiam się w las partytury.
Struny z nad rzeki
kołyszą powieki,
by stroić z orkiestrą natury.
Ten koncert zamieci
chodniki zaśmiecił,
wybielił pasaże traw.
Posłuchać nut morza
przy balecie zboża,
czy trzeba aplauzu i braw.
Magdalena 16:48, 21 sierpnia 2017
Rewelacyjny tekst :) Jak widać nie tylko poezja w Tobie tkwi ;) Ja też uwielbiam muzyke i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Muzyka + taniec = życie :)
Odpowiedz